Przejdź do głównej zawartości

Hotentocka Wenus

"Wartościowa dzikuska, znająca 3 języki i utalentowana muzycznie"
W jednym z wcześniejszych postów przybliżyłem tragiczną historię Ota Bengi. Nie jest on oczywiście jedynym pokrzywdzonym przez proceder ludzkich zoo. Inną równie znaną postacią była Saartjie Baartman, zwana "hotentocką Wenus". Dlaczego właśnie ona, obok Ota Bengi, jest najbardziej znaną ofiarą tych zbrodniczych inicjatyw? 

Saartjie urodziła się na terenach dzisiejszej Republiki Południowej Afryki i jej prawdziwe imię brzmiało Swatche. Jej imię i nazwisko - Saartjie Baartman zawdzięcza swojemu właścicielowi u którego od najmłodszych lat pracowała na farmie Burów. W młodzieńczych latach pracowała na wielu farmach, sama będąc obiektem wymian między kolonizatorami. Była to popularna praktyka. W zamian za niewolników otrzymywano tytoń i alkohol

Sama Swatche od początku budziła duże zainteresowanie. Dopiero jednak niejaki Aleksander Dunlop, będący chirurgiem marynarki wojennej zainteresował się przypadłością niewolnicy dokładniej. Zdiagnozował u niej steatopygię (przerost bioder i pośladków) oraz tzw. "fartuszek hotentocki" (wystające wargi sromowe). Były to cechy morfologiczne nieznane wcześniej Europejczykom. Dla Dunlopa była to okazja życia. Powoli zbliżał się do emerytury, a to wiązało się ze znacznym spadkiem jego zarobków. Długo się nie zastanawiając - postanowił sprowadzić Saartjie Baartman do Europy, a konkretnie do Anglii. 

Saartjie dobrowolnie uczestniczyła w wyprawie do Europy. W zamian za eksponowanie swojego ciała w ludzkim zoo, Saartjie była mamiona obietnicami wolności i bogactwem. Oczywiście nic z tego nie było prawdą. Niewolnica została umieszczona na wystawie jako "osobliwy okaz". Początkowo Saartjie była atrakcją w cyrku. Kazano jej nago tańczyć w rytm muzyki, demonstrować tłumowi swoje wdzięki oraz znosić niewybredne komentarze, docinki a nawet dotyk rozochoconej publiczności. 

Wzrost popularności Saartjie sprawił, że zaczęto interesować się jej sprawą. Protest złożyło Towarzystwo Afrykańskie, jednak sprawę szybko umorzono. Cały czas twierdzono, że kobieta nie jest zmuszana do eksponowania swojego ciała i otrzymuje za to zapłatę. Zatroszczono się nawet o jej ochrzczenie. Jednak pokazy Baartman szybko znudziły brytyjską publiczność. Występowała ona jeszcze na północnej Anglii i Irlandii, jednak ona i jej "pracodawcy" musieli wyemigrować w poszukiwaniu zarobku. Zatrzymali się chwilowo w Holandii, ale szybko przenieśli się do Francji, gdzie handel niewolników nadal był legalny (był to rok 1814). 

Francja była początkiem końca dla zniewolonej kobiety. Stała się tam tzw. "belles soirees", co oznaczało prostytutkę dla arystokratów i możnych. Popadła również w alkoholizm. Chwilowo bycie "atrakcją turystyczną" zamieniła na rolę królika doświadczalnego. Była obiektem pożądania dla wielu francuskich naukowców, chcących zbadać jej niecodzienne przypadłości. Przez wiele dni pozowała nago dla malarzy i naukowców, w tym... Zoologów

Satyryczny rysunek przedstawiający Saartjie Baartman.

Zoolodzy nie omieszkali w sposób okrutny i dosadny opisywać kobiety. Jednym z takich opisów było: "przednia część pyska jeszcze obszerniejsza niż u orangutana". Kiedy Swatche nie chciała się rozebrać do naga, wywoływało to furię wśród zgromadzonych naukowców. Jej miejsce intymne określane było mianem "genitalny fartuch". Saartjie zmarła w slamsach i w nędzy 29 grudnia 1815 roku. Chorowała na zapalenie płuc, ospę i kiłę. 

Po jej śmierci ciało wykupiono i przeprowadzono dokładną sekcję zwłok. Jej mózg, odbyt i narządy płciowe zostały zakonserwowane w słoikach z formaliną. Skonstruowane również jej szkielet i rzeźbę, którą można było podziwiać w muzeach we Francji aż do 1974 roku. Wielu naukowców określało kobietę jako: dzikuskę wartościową, znającą trzy języki i utalentowaną muzycznie.  

Środowiska Afrykańskie domagały się zwrócenia szczątków Saartjie Baartman, by móc z godnością ją pożegnać i wyprawić jej pogrzeb. To się udało dopiero w 2002 roku, 187 lat po jej śmierci... 

W mojej książce "Ludzkie Zoo", dokładnie nakreślę wątek Swatche. Czytelnik będzie mógł przekonać się jak wyglądały te wstrząsające sceny, w których Saartjie jest wystawiana na pośmiewisko. W książce zostanie dokładnie potraktowany wątek reakcji brytyjskiej publiczności na jej nie typową anatomię. Nie było się tam bez incydentów i afer, co nadaje powieści dodatkowego kolorytu. Wszystko to będziecie mieli okazję przeczytać na łamach mojej książki "Ludzkie Zoo". 

Zapraszam również na mojego facebookowego FanPaga "Pisarka przygoda Mateusza Chudzickiego" gdzie również w każdy wtorek i piątek, publikuję różnego rodzaju informacje, ciekawostki i nowinki dotyczące mojej książki i mojej pisarskiej działalności! 

Premiera książki "Ludzkie Zoo" datowana jest na przełom 2018/2019 roku

MC.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ludzkie zoo na terenie Polski?

"To była moda która ciągnęła się od XIX wieku" Ten blog i moja książka poświęcone są ściśle tematowi ludzkich zoo. W odniesieniu do tych miejsc wielokrotnie wspominałem, że w ich lokalizacji prym wiodła Europa zachodnia oraz Stany Zjednoczone. Nie są to jednak jedyne miejsca na których można się było natknąć na ślad ludzkiego zoo. Jednym z takich miejsc była dzisiejsza Polska.  Specjalnie używam określenia "tereny dzisiejszej Polski" ponieważ w momencie funkcjonowania ludzkich zoo , Polska była pod zaborem pruskim, niemieckim i austriackim. Jednak ludzkie zoo funkcjonowało w m.in. dobrze znanym polskim mieście - we Wrocławiu. To właśnie do wrocławskiego ogrodu zoologicznego tłumnie przychodzili wrocławianie by móc podziwiać egzotyczne zwierzęta. I nie tylko...  Wszystko zaczęło się od słonia. W 1873 roku Franz Schlegel - dyrektor ogrodu zoologicznego chcąc spełnić żądania mieszkańców Wrocławia by do ogrodu sprowadzono słonie, poszedł za głosem rozsądku i

161-letnia mamka Georga Washingtona

"Najwspanialszy "okaz" na świecie! Na moim blogu przytoczyłem już historię Ota Bengi i Saartije Baartman - niewolników, którzy stali się sławni dzięki niewybrednym chwytom marketingowym ze strony zarządców ludzkich zoo. Bynajmniej nie są to jedyne postacie które zapisały się na kartach historii ludzkich rezerwatów. Afrykańczyków skrzywdzonych przez ten proceder są całe setki, jeśli nie tysiące . Nie sposób jednak opisać wszystkich tych historii, choć każda z nich z pewnością byłaby wstrząsająca i jedyna w swoim rodzaju. Przez brak informacji jesteśmy zmuszeni jedynie domniemywać jak uwłaczające musiało być uczestniczenie w ludzkim zoo oraz jak ciężko było znosić notoryczne szykany ze strony mieszkańców Europy i Stanów Zjednoczonych. Jedną z takich postaci o których niestety więcej nie wiadomo, niż wiadomo jest Joice Heth. Lecz uważam że jej historia, nawet pełna niewiadomych i wybrakowana, zasługuje na przytoczenie. Nie wiemy wiele o pochodzeniu i dacie urodzenia J

Konfederaci, Unia, KKK - amerykańskie niewolnictwo w pigułce

"Niewolnictwo (...) jest stanem naturalnym i normalnym" Na łamach mojego bloga przytaczałem historie, które najczęściej miały miejsce w Europie. Niejednokrotnie wspominałem jednak, że Stany Zjednoczone w niczym nie ustępowały wobec krajów europejskich jeśli chodzi o tematykę rasizmu, niewolnictwa i nienawiści rasowej. Scharakteryzowany przeze mnie wcześniej Ota Benga, był główną atrakcją właśnie w nowojorskich zoo. USA, kraj od zawsze wielokulturowy i różnorodny rasowo, ma za sobą historię splamioną krwią. Krwią naznaczoną rasizmem.  Mówiąc o Stanach Zjednoczonych i niewolnictwie, pierwsze co sobie myślimy to Wojna secesyjna w latach 1861-1865 między armiami Konfederatów i Unii. Mój blog nie jest jednak blogiem stricte historycznym, więc nie zamierzam rozwodzić się nad szczegółami tego konfliktu. Interesuje nas za to cały kontekst wojny i jej następstwa. Przyczyn Wojny secesyjnej jest wiele. Niewolnictwo, nierówności w społeczeństwie, separatyzm... Jednak właśnie to n