Przejdź do głównej zawartości

Kiedy Bóg kocha tylko część swoich dzieci...

"Szczęśliwi Ci, którzy płaczą, bo do nich będzie należeć Królestwo Boże"
Wielu może się zastanawiać jaki był stosunek Kościoła wobec niewolniczego traktowania tubylców z Afryki. Nie chcę się szczegółowo rozwodzić na tematy religijne, ponieważ kwestia wiary jest kwestią indywidualną i na pewno drażliwą dla wielu osób. Wychodzę z założenia, że każda religia na świecie przynosi zarówno wiele pożytku, jak i wiele zła. Nie jest to temat jednak na tego bloga. Dzisiaj pokrótce chciałbym przybliżyć Wam stosunek religii wobec ludzkich zoo. 

Już od początku można było zaobserwować, że czołowe Kościoły na wyspach (katolicki, protestancki, kalwinistyczny) jak najbardziej popierały istnienie niewolnictwa. Było to widać po jawnym przyzwoleniu kościelnych funkcjonariuszy na istnienie i funkcjonowanie ludzkich zoo. Nie było widać jakiegokolwiek sprzeciwu czy poddaniu w wątpliwość moralności procederu w którym Afrykańczycy byli skazywani na poniżenie, ból i drwiny w rezerwatach. Wiele nawet wskazuje na to, że księża ochoczo odwiedzali takie miejsca. 

Skąd mamy takie przepuszczenia? Księża nie mieli nic przeciwko istnieniu ludzkich zoo, pod warunkiem możliwości ochrzczenia niewolników z Afryki. Warto wspomnieć o bohaterce poprzedniego postu - Swatche, która po ochrzczeniu przybrała imię Saartije Baartman. Możemy więc domyślać się, że według religijnych przedstawicieli bramy niebios były otwarte na czarnoskórych Afrykańczyków. Wiązało się to jednak z tym, że niewolnicy mieli być posłuszni i usłuchani wobec swoich "białych panów". Tylko w ten sposób mogli zapewnić sobie boską przychylność. 

Tak wyglądali księża w drugiej połowie XIX wieku. 

Jest to w szczególności przerażające, że wymagano od Afrykańczyków uległości, w zamian za życie wieczne. Nie wiadomo jak oni sami się na to zapatrywali. Bardzo możliwe, że mimo chrztu nie porzucali oni swoich pierwotnych wierzeń. Na pewno byli nauczani Biblii i miłości Boga, lecz czy taka nauka przynosiła jakikolwiek sens? Ciężko jest zaufać komuś kto mówi, że Cię kocha gdy znajdujesz się w ludzkim zoo, jesteś bity, głodzony i poniżany. Niestety ciężko jest się doszukać jakichkolwiek informacji na temat tego czy i ilu Afrykańczyków rzeczywiście porzuciło swoje wierzenia na rzecz chrześcijaństwa. 

W książce mojego autorstwa "Ludzkie Zoo" zostanie bardzo szczegółowo poruszony wątek religijności Afrykańczyków. Przedstawione zostaną sceny obowiązkowego chrztu niewolników oraz konsekwencje tego kiedy ktoś nie chciał brać w tym udziału. Poznamy jak księża zapatrywali się na Afrykańczyków i dowiemy się czy według księży, w niewolnikach była choć odrobina człowieczeństwa... 

Zapraszam również na mojego facebookowego FanPaga "Pisarska przygoda Mateusza Chudzickiego" gdzie w każdy wtorek i piątek publikuję różnego rodzaju informacje, ciekawostki i nowinki dotyczące kolejnych etapów powstawania mojej książki. 

Premiera książki "Ludzkie Zoo" przewidywana jest na przełom 2018/2019 roku. 

MC. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ludzkie zoo na terenie Polski?

"To była moda która ciągnęła się od XIX wieku" Ten blog i moja książka poświęcone są ściśle tematowi ludzkich zoo. W odniesieniu do tych miejsc wielokrotnie wspominałem, że w ich lokalizacji prym wiodła Europa zachodnia oraz Stany Zjednoczone. Nie są to jednak jedyne miejsca na których można się było natknąć na ślad ludzkiego zoo. Jednym z takich miejsc była dzisiejsza Polska.  Specjalnie używam określenia "tereny dzisiejszej Polski" ponieważ w momencie funkcjonowania ludzkich zoo , Polska była pod zaborem pruskim, niemieckim i austriackim. Jednak ludzkie zoo funkcjonowało w m.in. dobrze znanym polskim mieście - we Wrocławiu. To właśnie do wrocławskiego ogrodu zoologicznego tłumnie przychodzili wrocławianie by móc podziwiać egzotyczne zwierzęta. I nie tylko...  Wszystko zaczęło się od słonia. W 1873 roku Franz Schlegel - dyrektor ogrodu zoologicznego chcąc spełnić żądania mieszkańców Wrocławia by do ogrodu sprowadzono słonie, poszedł za głosem rozsądku i

161-letnia mamka Georga Washingtona

"Najwspanialszy "okaz" na świecie! Na moim blogu przytoczyłem już historię Ota Bengi i Saartije Baartman - niewolników, którzy stali się sławni dzięki niewybrednym chwytom marketingowym ze strony zarządców ludzkich zoo. Bynajmniej nie są to jedyne postacie które zapisały się na kartach historii ludzkich rezerwatów. Afrykańczyków skrzywdzonych przez ten proceder są całe setki, jeśli nie tysiące . Nie sposób jednak opisać wszystkich tych historii, choć każda z nich z pewnością byłaby wstrząsająca i jedyna w swoim rodzaju. Przez brak informacji jesteśmy zmuszeni jedynie domniemywać jak uwłaczające musiało być uczestniczenie w ludzkim zoo oraz jak ciężko było znosić notoryczne szykany ze strony mieszkańców Europy i Stanów Zjednoczonych. Jedną z takich postaci o których niestety więcej nie wiadomo, niż wiadomo jest Joice Heth. Lecz uważam że jej historia, nawet pełna niewiadomych i wybrakowana, zasługuje na przytoczenie. Nie wiemy wiele o pochodzeniu i dacie urodzenia J

Konfederaci, Unia, KKK - amerykańskie niewolnictwo w pigułce

"Niewolnictwo (...) jest stanem naturalnym i normalnym" Na łamach mojego bloga przytaczałem historie, które najczęściej miały miejsce w Europie. Niejednokrotnie wspominałem jednak, że Stany Zjednoczone w niczym nie ustępowały wobec krajów europejskich jeśli chodzi o tematykę rasizmu, niewolnictwa i nienawiści rasowej. Scharakteryzowany przeze mnie wcześniej Ota Benga, był główną atrakcją właśnie w nowojorskich zoo. USA, kraj od zawsze wielokulturowy i różnorodny rasowo, ma za sobą historię splamioną krwią. Krwią naznaczoną rasizmem.  Mówiąc o Stanach Zjednoczonych i niewolnictwie, pierwsze co sobie myślimy to Wojna secesyjna w latach 1861-1865 między armiami Konfederatów i Unii. Mój blog nie jest jednak blogiem stricte historycznym, więc nie zamierzam rozwodzić się nad szczegółami tego konfliktu. Interesuje nas za to cały kontekst wojny i jej następstwa. Przyczyn Wojny secesyjnej jest wiele. Niewolnictwo, nierówności w społeczeństwie, separatyzm... Jednak właśnie to n